środa, 26 października 2016

Dramat w sieci



Żyjemy w erze komputerów. Dziś nie wyobrażamy sobie, by mogło coś istnieć bez technologii, bez Internetu, bez cyfrowych rozwiązań. Nawet, czy może przede wszystkim, nauka jest oparta na cyfryzacji. Badania nad kulturą w każdym przypadku w końcu sprowadzą się do nowych mediów. Czasem jednak coś nas dotyczy, coś jest naszą codziennością, a my nawet nie wiemy, że już jacyś naukowcy to fachowo nazwali. Dziś poznam Was właśnie z jedną taką nowinką nazewniczą.

Lubię mówić, że naukowo zajmuję się dramatem. To tak ładnie, poważnie i mądrze brzmi. Jest to po części prawdą, po części tylko przechwałkami. Jak część z Was wie, Ćma studiuje między innymi filologię polską. Jest już na tym etapie, że pisze pracę magisterską. No i właśnie ta moja praca, to to naukowe zajmowanie się dramatem. Nie jest to takie zwykłe pisanie pracy, jest to również poznawanie i wchodzenie w nowy, fascynujący świat. Świat polskiego dramatu najnowszego. Oprócz tego, że finalnie ma powstać praca, to muszę przyznać, że dramat XXI wieku jest moją pasją. Nie jest to jednak wpis o mnie i o moich ulubionych dramaturgach, jest to wpis o ciekawych nowych pojęciach. 

Oprócz tego, że Ćma studiuje filologię polską, to ma jeszcze drugi kierunek – humanistykę cyfrową. I ostatnio na zajęciach poznałam nowe pojęcie – cyberdramat. Zdawać by się mogło, że jest to coś z mojej działki, więc ucieszyłam się i zapisałam sobie w notesie. Dziś postanowiłam sprawdzić co to za twór. I wiecie co się okazało? Że to ni pies, ni wydra. Cyberdramat z dramatem ma tyle wspólnego co „Moda na sukces”. Czyli chodzi o to, że jest dramatycznie, tak jak w związku Bruk i Ridża. Czym się charakteryzuje dramat? No tak w skrócie, dla przeciętnego czytelnika, to utwór literacki z podziałem na osoby, akty, sceny, dialogi, didaskalia, itd. Wiadomo, że Ćma Wam powie, że najnowszy dramat się tego nie trzyma, bo współcześni tworzą rzeczy nowe, świeże, odchodzą od przyjętych konwencji, itd. Ale nie w tym rzecz. Jak myślicie, czym mógłby charakteryzować się cyberdramat? No pewnie dramat dziejący się gdzieś w sieci, może z hipertekstem odsyłającym nas do ciągle nowych scen i wyjść. Takie też przypuszczenia usłyszałam na zajęciach od prowadzącej, która z dramatem, jak od razu było widać, nie miała wiele wspólnego. Bo rzeczywiście taka myśl przychodzi pierwsza do głowy, ale zapala się od razu czerwona lampka, no bo jak to hipertekst? Jak to wchodzenie w głąb tekstu ciągle i ciągle? No przecież tak się nie da, to nie będzie już dramat, bo co by nie mówić i w jakich czasach by nie pisać, to dramat ma jedną najważniejszą cechę – on jest zawsze przeznaczony dla teatru, zawsze z myślą wystawienia na scenie. Nie da się zatem zrobić hipertekstu na scenie, to byłby już jakiś performance, never ending story. No i wiecie, miałam rację. Bo cyberdramat, to wcale nie dramat. Słowo „dramat” pojawia się w tym pojęciu w znaczeniu, że dzieją się jakieś dramatyczne sceny. Oczywiście dzieje się wszystko w cyberprzestrzeni, a cechy dramatu poniekąd wykorzystywane są przez to nowe medium. Bo mamy postaci i mamy jakąś akcję. Najlepszym przykładem cyberdramatu są gry komputerowe, np. The Sims. 


Chodzi o to, że użytkownik w sposób aktywny kreuje jakiś świat, jest reżyserem i scenarzystą. Sam tworzy swój dramat, ze swoimi aktorami, bez narzuconych konwencji, narracja jest w pełni podporządkowana użytkownikowi, który jest jednocześnie autorem i widzem. Twórcą i odbiorcą. Takie możliwości bycia panem nie tylko swojego życia, ale także życia stworzonych przez siebie postaci dają nam właśnie nowe media, cyfryzacja, komputeryzacja, cyberprzestrzeń, która coraz częściej staje się naszym nowym domem. Także miejscem nauki i przedmiotem badań. 

Posthumanizm jest jeszcze raczkującą dziedziną, jednak uwierzcie mi na słowo, to się będzie rozwijać. Ja z ciekawością przyglądam się wszystkim nowym tendencjom w humanistyce, w kulturze, w sztuce i będę co jakiś czas zdawała relację z tego co piszczy w świecie nowych mediów. 

Dziś cyberdramat był jako pewna ciekawostka, coś co było pewnie wszystkim znane, ale nie nazwane. A teraz napiszcie mi, ilu z Was kreuje swoje własne cyberświaty? Cyberdramaty są Wam bliskie? Jeśli tak, to które? Ćma niestety musi przyznać, że jeśli chodzi o dramaty, to jest wierna tym tradycyjnym. Jednak kreowanie świata nie jest mi obce ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz