sobota, 29 sierpnia 2020

Nie rzucim ziemi...

 Świętowanie

Jak świętować pamięć o wydarzeniach historycznych? Czy kolejny pochód, marsz, złożenie kwiatów pod pomnikami, minuta ciszy, to dobra metoda na obchody rocznic historycznych? 

Moim zdaniem nie. 

Polska to kraj cierpienia, uwielbiamy ten masochizm historyczny. Stawiamy pomniki na każdym placu, by móc później pod nimi palić znicze i składać kwiaty w asyście żołnierzy, harcerzy, delegacji środowisk pracy. No i prezydent, na pewno pod taki pomnik przyjedzie do nas prezydent. Albo przynajmniej premier. No w ostateczności jakaś delegatura rządowa. Nieważne. Ważne, że biało-czerwone kwiaty, z biało-czerwoną wstęgą położą. Czy czegoś się przez to uczymy? Czy te dzieci przyprowadzone przez mamy, babcie i dziadka wiedzą co tu się dzieje i po co? Nie uczą się niczego. Ani oni, ani ich rodzice, a nawet dziadkowie. Bo nie po to są te obchody. Są po to, żeby przyjechał prezydent, żeby żołnierze strzelili w niebo, a  harcerze przemaszerowali ze sztandarem. A po co tak? To już nieważne. 

Na szczęście można inaczej. Na szczęście co jakiś czas, coraz częściej, zdarza się, że jest inaczej. 

Tak też, inaczej, było w tym roku w Piekarach Śląskich (choć kwiaty, garnitury i sztandary też były, no bo jakże to tak bez tego robić obchody, ale to było wcześniej, tego i tak nikt nie zapamięta). 

Widowisko teatralno-muzyczne na 100-lecie Powstań Śląskich

Okazuje się, że ten kopiec usypany przez przodków na cześć przodków, to nie jest tylko po to, by kłaść pod nim kwiaty. To jest bohater wydarzeń historycznych, więc i bierze czynny udział w tym wydarzeniu. Choć usypany został prawie 20 lat po Powstaniach Śląskich, to mimo wszystko stał się symbolem tamtych wydarzeń, symbolem zwycięstwa. 

Same Powstania Śląskie (1919, 1920, 1921) były niezwykle istotne w historii Śląska, ale także w historii Polski. Ślązacy w tamtych latach walczyli o to, by uwolnić się z opresji niemieckiej i przyłączyć Śląsk do Polski. Na skutek walk część Górnego Śląska została przyłączona do Polski, co dało nadzieję dla Ślązaków i Polaków na kolejne lata.

W tym roku obchodzone jest stulecie tamtych wydarzeń. I na szczęście stało się tak, że o Powstaniach Śląskich opowiedzieli tym razem artyści. Sceną był Kopiec Wyzwolenia w Piekarach Śląskich. Przez muzykę, teatr sztuki wizualne artyści opowiedzieli o wydarzeniach sprzed stu laty. Reżyserem spektaklu był Robert Talarczyk (dyrektor Teatru Śląskiego w Katowicach), kierownictwo muzyczne objął Miuosh, scenariusz inspirowany wspomnieniami powstańca Emila Barona stworzyli Dariusz Pietrucha i Miłosz Markiewicz.

Jeśli chodzi o samo widowisko, to oczywiście oprócz warstwy edukacyjnej, to było ono przede wszystkim szczegółowo dopracowane pod względem artystycznym. Dźwięk i obraz współgrały ze sobą w niewiarygodny sposób - interdyscyplinarne przedstawienie łączące teatr, muzykę i sztuki audiowizualne.

Sam Kopiec Wyzwolenia został wykorzystany zarówno jako scena dla aktorów, którzy poruszali się po nim i grali razem z nim, oraz jako tło dla pozostałych wydarzeń. Byłam zachwycona iluminacjami świetlnymi, oświetleniem Kopca, a przede wszystkim mappingiem, czyli wyświetlaniem scen i obrazów na ścianie Kopca. 

Pomiędzy poszczególnymi scenami odgrywanymi przez aktorów, na scenie obok odbywały się występy muzyczne. Piosenki korespondowały ze sceną teatralną. Występowali m.in. Renata Przemyk (wspaniale zaśpiewane "Czerwone słoneczko", niewiarygodnie silny głos!), Bela Komoszyńska, Marcin Wyrostek, Organek, Sebastian Riedel, Zespół Pieśni i Tańca Śląsk i oczywiście Miuosh. No i właśnie piosenka "Dom" zaśpiewana przez Śląsk i Miuosha jest tym, co mi utkwiło w pamięci najbardziej. Jest to takie bardzo "śląskie" połączenie. Uwielbiam. 


Nieprawdą będzie, jeśli powiem, że koncerty dopełniały warstwę teatralną wydarzenia. Tak naprawdę to teatr i muzyka uzupełniały się. Każdy z tych elementów był niezbędny. Prawdą też jest, że ja osobiście bardzo lubię takie monumentalne wydarzenia, gdy dzieje się dużo i na ogromną skalę - zatem te obchody trafiły prosto w mój gust. I chyba nie tylko mój, bo z tego co widziałam, to wielu z widzów zaparło dech i każdy oglądał z zaciekawieniem. 

Ja chciałabym i życzyłabym sobie, by wszystkie wydarzenia historyczne były obchodzone w ten sposób.

Niestety nie mam żadnych zdjęć z tamtego wieczora, bo byłam zbyt zajęta oglądaniem, ale dziś pojechałam znów w to miejsce zobaczyć jak wygląda w świetle dziennym. To właśnie na tej ścianie Kopca rozgrywały się wszystkie wydarzenia. 
Zostawiam tutaj taką pocztówkę.